"Kolęda"

Bracia i Siostry!

Kończy się czas kolędowy. Jest bowiem w Polsce odwieczny zwyczaj nawiedzania przez duszpasterzy rodzin w parafii. Kapłani odwiedzają domy prywatne i zakonne, a także instytucje. Ponieważ jest to zwyczaj bardzo zakorzeniony w kulturze ludowej, więc nie trzeba katolikom tłumaczyć o celowości takiej wizyty duszpasterskiej. W środowiskach zwartych, zwłaszcza wiejskich, gdzie poczucie wspólnoty jest duże, ludzie nasłuchują w ogłoszeniach parafialnych, kiedy przypadnie dzień nawiedzenia ich wioski lub ulicy. Jest to spotkanie Kościoła parafialnego z Kościołem domowym, jakim jest rodzina.

„Kolęda” powinna mieć przebieg następujący: kapłan przychodzący pozdrawia Pana Boga, odmawia modlitwę, upraszając dary Boże dla rodziny, i udziela błogosławieństwa. Po części liturgicznej powinien być przeznaczony czas na rozmowę. Wierni przedstawiają wówczas kapłanowi swoje radości lub smutki. Najczęściej są to troski, wątpliwości, a wielokrotnie narzekania. Często jednak wierni dzielą się swoimi spostrzeżeniami na temat świątyni, sprawowanej liturgii, programów duszpasterskich. Tam, gdzie są dzieci lub wnuczęta, rozmowy sprowadzają się do katechizacji lub spraw szkoły. Wiadomo jednak, że każda rodzina ma swoje odrębne problemy. Urodzenie dziecka i chrzest, także u krewnych, to znów bierzmowanie lub ślub - to wszystko wydarzenia radosne. Bywająjednak smutne, gdy duszpasterz dowiaduje się o chorobie bliskich, o wypadku drogowym, o śmierci pośród znajomych. Obecność proboszcza jest okazją do poradzenia się, jak dopomóc córce, która żyje w związku niesakramentalnym, jak ochronić syna przed złym towarzystwem, jak załagodzić swary sąsiedzkie itp. Najczęściej jednak doskwiera naszym rodzinom po prostu bieda. Bieda, która polega na słabych zarobkach, jeszcze jest do zniesienia. Gorzej, gdy wydarzy się nieszczęście, tragedia, gdy ktoś z bliskich zostanie okradziony lub dozna napadu. Najbardziej bolesne jest dla duszpasterza stwierdzenie bezrobocia, zwłaszcza gdy jedyna osoba utrzymująca rodzinę zostanie bez pracy. Chce pracować, ma zdrowie i siły, a tu zakład zamykają, produkcja ustaje, wszelki zasiłek się kończy.

Bezrobocie należy do najtrudniejszych spraw rodziny i całego społeczeństwa, dlatego też z wielką wrażliwością odbierane jest przez duchownego. Brak pracy nie tylko załamuje byt ekonomiczny rodziny, ale prowokuje do wielkich załamań moralnych Najpierw człowiek, który nie ma zajęcia, ogarnięty jest nudą, więc ma pokusę, aby nudę stłumić. Jak inaczej, jeżeli nie przez alkohol? Alkohol staje się wówczas ucieczką od smutnej rzeczywistości, ale jest to ucieczka w większe zło. Jakże potrzebne jest wtedy dobre słowo duszpasterza, słowo zachęty do wytrwania, dodanie otuchy, obietnica wspólnego poszukiwania, jak wyjść z tego stanu samej nudy! Nawet człowiekowi bezrobotnemu nie wolno się nudzić. Koniecznie trzeba czymś się zająć i to nie tylko patrzeniem w telewizor. A jeżeli już trzeba wszystko w telewizorze obejrzeć, to z taką uwagą, aby wiadomościami z innymi się podzielić. Dlatego ważne są zespoły lub mniejsze wspólnoty, w których człowiek może podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Jak byłoby dobrze, gdyby człowieka, który nie ma aktualnie pracy, mogła pociągać książka, nauka lub nawet jakaś gra.

Ponieważ wraz z moimi biskupami pomocniczymi podejmujemy „kolędę” u księży w dekanacie, księża dzielą się swoimi przeżyciami podczas kolędy w rodzinach. Często zwracają uwagę na kulturę i obyczajowość, w jakich odbywa się wizyta duszpasterska. Ciekawe, że kultura przyjęcia kapłana jako gościa przybywającego do domu jest większa na wsi, w ośrodkach tradycyjnych, niż w wielkomiejskich gmachach. Kultura polega na uszanowaniu gościa, na przywdzianiu odpowiedniego ubrania, posprzątaniu mieszkania, przygotowaniu krzyża na stole, wody święconej i kropidła. Głowa domu otwiera drzwi i po zakończonej wizycie doprowadza gościa do wyjścia. Tak bywa w rodzinach kochających się, ożywionych wiarą, pielęgnujących obyczaje polskie i rodzinne. Bywająjednak wizyty odbiegające od norm polskiej obyczajowości. Bywa, że kapłan przyjęty jest w rozgardiaszu domowym, przy włączonym telewizorze, przy rozproszonej uwadze domowników. Owszem, prosząo poświęcenie domu, ale każdy zajmuje się swoją czynnością, nawet czytaniem gazety. Niekoniecznie trzeba to uzasadniać złą wolą czy lekceważeniem gościa, jest to po prostu uchybienie w kulturze i elementarnej grzeczności. Bywajątakże rodziny odmawiające odwiedzin duszpasterskich. Czasem odmawiają grzecznie, motywując to utratą kontaktu z Kościołem, a czasem niegrzecznie lub brutalnie, tak że kapłan wychodzi upokorzony. Nie jest to zjawisko nowe. Czytając uważnie Ewangelię, także odnajdujemy uchybienia co do grzeczności ze strony gospodarzy, popełnione względem Pana Jezusa. Podobnie i wysłani przez Niego uczniowie, a zwłaszcza święty Paweł, napotykali na postawę odrzucenia Dobrej Nowiny. Różne są przyczyny zamykania drzwi przed nawiedzającym sługą Bożym. Nie zawsze jest to niewiara lub obojętność religijna. Przyczyną może być niechęć personalna do danego kapłana, brak czasu na rozmowę, atmosfera stresowa itp. Nadto jest zwyczaj składania ofiar na Kościół. Jest to w zasadzie marginalny cel wizyty, bo ma być ona duszpasterska i często kapłani pomijają datki. Jest to sprawa delikatna, bo nieprzyjęcie ofiary może być odczytane jako lekceważenie osoby. Sąjednak dziś wypadki, że rodzina usuwa się z domu na czas kolędy, bo krępuje się przyznać do biedy.

Cieszę się bardzo, że kapłani udają się na „kolędę” z określonym programem duchowym. Nie tylko zostawiają obrazek, ale także określony plan pracy etyczno-społecznej w parafii czy w Polsce. W tym roku przeważało przypominanie wydarzeń Wielkiego Jubileuszu. Ogólnie przeważa u kapłanów satysfakcja z wypełnionego obowiązku, z potwierdzenia, że wiara przybliżana przez Kościół jest darem podtrzymującym człowieka w jego trudnej drodze życiowej. 

Jakże miło wygląda „kolęda” biskupa u kapłanów w poszczególnych dekanatach. Sam miałem możność nawiedzić kapłanów w dekanacie błońskim, grodziskim, laseckim w Izdebnie, mogielnickim w Przybyszewie, raszyńskim, grójeckim i wareckim. Poświęcone były one sprawom wychowania młodzieży. O bardzo ciekawych spostrzeżeniach duszpasterzy, podczas naszych „kolęd biskupich”, opowiem w następnej audycji.

4 lutego 2001 r.

Źródło: Józef Kardynał Glemp, Prymas Polski, Ściśle duszpasterskie. Wybór audycji radiowych (2001-2002), Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa 2002.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz