O młodzieży

W poprzedniej audycji dzieliłem się wrażeniami ze spotkań z kapłanami w ramach „kolędy” dekanalnej i z ich doświadczeń wyniesionych z „kolędy” w rodzinach. Dziś chciałbym nawiązać do tematu, jaki omawialiśmy podczas każdego spotkania w dekanacie: „Nowa ewangelizacja młodzieży w perspektywie XXI wieku”. Referat wygłaszał kapłan poproszony przez księdza dziekana. Każde z tych opracowań, których wysłuchałem, zasługuje na baczną uwagę, gdyż osadzone było w konkretach życia parafialnego lub dekanalnego. Cieszy mnie, że kapłani przy analizie sytuacji, w jakiej znajduje się młodzież, stosowali nauczanie Jana Pawła II do konkretnych warunków życia własnej młodzieży. Bardzo wiele jest nauk wypowiedzianych przez Ojca Świętego do młodych. Najbliższe jest jednak nauczanie wypowiedziane podczas Światowych Dni Młodzieży w Rzymie, w sierpniu ubiegłego roku.

To, co mnie mile „uderzyło” w wypowiedziach wytrawnych kapłanów-katechetów, to powszechne stwierdzenie, że młodzież jest dobra. Takie stwierdzenie jest bardzo ważne dla dalszych działań duszpasterskich. Jeżeli bowiem pojawiają się złe zachowania, to są one wtórne, nabyte ze względu na okoliczności i sytuacje, w jakich znajduje się młodzież.

Co to znaczy, że „młodzież jest dobra”? Oznacza to, że ma wyczucie sprawiedliwości, piękna, że rozróżnia dobro od zła, że poprawnie funkcjonuj ej ej sumienie. Dla duszpasterzy ważne jest uchwycenie momentu, kiedy lub w jakich okolicznościach zaczyna się wkradać zło. „Młodzież jest dobra” - to znaczy, że jest otwarta na dalsze dobro, które trzeba rozwijać. Jednocześnie pojawiają się sytuacje i fakty, które nie tylko stawiają opór rozwojowi dobra, ale wręcz propagują zło. Ogólnie wylicza się kilka źródeł ujemnego wpływu na dobre postawy, z którymi rodzi się młode pokolenie.

Są cztery zasadnicze dziedziny kształtowania się młodych ludzi. Można je wyliczać jednym tchem: rodzina, szkoła, Kościół i społeczeństwo. Rodzina jest podstawowym i zasadniczym środowiskiem wychowania młodego człowieka. Duszpasterze, usprawiedliwiając niepowodzenia w wychowaniu młodzieży, często wskazują rodzinę jako przyczynę deformacji osoby dziecka. Jest w tym część racji. Gdyby rodziny były „Bogiem silne”, przeniknięte miłością, umiejące zorganizować stosunki wewnątrz rodziny jako wzajemną pomoc sobie - małżonków jako rodziców, dzieci względem rodziców i dzieci między sobą - niewątpliwie dalsze etapy wychowania przebiegałyby łatwiej i poprawniej. Ale, niestety, tak nie jest. Rodzina na ogół jest dziś słaba, przechodzi kryzysy. Rodzice zapracowani, o osłabionym autorytecie, bo pojawiają się inne autorytety, pozarodzinne. Jest wiele okoliczności społecznych, gospodarczych i politycznych, które nie sprzyjają poprawnemu rozwojowi rodziny. Duszpasterze o tym wiedzą doskonale i podobnie jak nauczyciele, braki wychowania rodzinnego przyjmująjako wyzwanie do ich nadrobienia. Rodzina jest osobnym tematem. Na temat rodziny napisano wiele książek i odbyło się wiele kongresów. To, co umacnia rodzinę, to ruchy rodzin katolickich, które są wyrazem wzajemnego pomagania sobie, rodzina rodzinie.

Co mają w tej sytuacji robić katecheci i uczący religii kapłani? Kapłani zdają sobie sprawę z trzech sprzyjających czynników. Po pierwsze, dzięki regulacji prawnej mają dostęp do wszystkich dzieci w szkole na danym terenie. Wszystkich, to znaczy także dzieci z rodzin deklarujących się poza Kościołem lub z rodzin innego wyznania. Dzięki Bogu na tle różnicy wyznaniowej nie odnotowujemy konfliktów. W niektórych szkołach, zwłaszcza w większych ośrodkach, spotyka się dzieci, których rodzice z różnych przyczyn nie życzą sobie, aby ich dzieci chodziły na religię, ale to nie jest powodem niesnasek. W niektórych szkołach, gdzie znajdująsię dzieci innego wyznania, katecheta tego wyznania cieszy się takim samym szacunkiem jak każdy nauczyciel. Po drugie, obecności katechety w szkole towarzyszy życzliwość grona nauczycielskiego. Mówią mi kapłani, że nawet, gdy dyrektor jest człowiekiem niepraktykującym, to w odniesieniu do spraw nauczania religii odnosi się grzecznie. Właśnie kultura naszego nauczycielstwa, a także osobiste przynależenie do Kościoła sprawia, że nauczanie w szkole jest nie tylko zdobywaniem wiedzy, ale także formacją postaw ku dobremu. Po trzecie, na ogół szkoła spotyka się z życzliwością samorządów położonych na terenie gminy czy miasta. Odnosi się to do starań o polepszenie uposażenia nauczycieli, o wyposażenie szkoły, ale także do obecności miejscowej władzy z okazji uroczystości szkolnych. Czynnikiem wychowawczym każdej szkoły jest przygotowanie tzw. imprez, akademii, wystaw prac dzieci lub popisów. Sam miałem możność uczestniczyć w niejednej takiej imprezie i podziwiać zespoły muzyczne, recytatorskie lub chóry. Akademie organizowane przez szkoły mają charakter patriotyczny, nawiązują do miłości ojczyzny przez wspomnienie wybitnych Polaków i wydarzeń historycznych, uczą szacunku dla przyrody kraju. Ten moment wychowania patriotycznego nie może być pozbawiony elementów religijnych, gdyż one w sposób naturalny u nas łączą duchowo bogactwo czynników, które stanowią Polskę.

Katecheci są świadomi występujących teraz zagrożeń. O ile przed kilkoma laty nauczyciele przeczyli pojawieniu się narkotyków w ich szkołach, dziś potwierdzają, że młodzież próbuje narkotyków, a niektórzy uczniowie wymagają odwykowego leczenia. Wszyscy nauczyciele wiedzą, jak złożony jest to problem. Ma swoje odniesienia do telewizji, do ciekawości bycia w stanie podniecenia, do zyskiwania pieniędzy itd. Katecheci zwracają uwagę na dyskoteki, organizowane przeważnie w piątki. Niech Ks. Prymas nie myśli - uświadamia mnie jeden katecheta - że dyskoteka to zabawa i taniec. Nic podobnego. Tam chodzi o taką muzykę, która wprawia obecnych w rytmiczne podskoki, w stan jakiejś euforii, który wytwarza jakby naturalne zapotrzebowanie na piwo, a bardziej na narkotyki. Sprzyja to potem agresji. Jeden z bardzo doświadczonych kapłanów, wiedząc, że dyskoteki są fenomenem tego pokolenia, sam pomógł założyć dyskotekę. Sam w niej się pojawia. Zamiast zatrudniać „ochroniarzy” postuluje, by sama młodzież dbała o porządek i bezpieczeństwo. Jak dotychczas nie ma złych doświadczeń, ale jest świadomy ryzyka.

Nie zdołałem dziś wskazać wszystkich czynników, które są zagrożeniem dla początkowo dobrej młodzieży. Chcę wszakże wskazać na nieodzowne środki zaradcze, inne niż sami wychowawcy. Jest to przede wszystkim wewnętrzna łączność z Jezusem i Maryją. Nadto, młodzież musi sama siebie wychowywać i sobie pomagać. Dokonuje się to przez ruchy i stowarzyszenia takie jak: „Oaza”, KSM, harcerstwo, katolickie zespoły sportowe i wiele innych.
Niech Bóg Wam błogosławi!

17 lutego 2001 r.

Źródło: Józef Kardynał Glemp, Prymas Polski, Ściśle duszpasterskie. Wybór audycji radiowych (2001-2002), Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa 2002.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz