Mówić głosami jedną prawdę

Bracia i Siostry!

Dziś dzień świętego Jana Chrzciciela, patrona naszej warszawskiej katedry. Jestem obecny na modlitwie z Ojcem Świętym w Kijowie. O przeżyciach tutaj doznanych będę miał okazję powiedzieć innym razem, teraz chciałbym fakt obecnej pielgrzymki Ojca Świętego na Ukrainę widzieć jako wydarzenie pojubileuszowe, jako konsekwencję założeń papieskich, przekazanych światu w Liście Apostolskim „Napoczątku nowego tysiąclecia". Do tego dokumentu często będziemy wracać i nad poszczególnymi częściami medytować. Program zawarty w tym dokumencie papieskim chce ludzi zgromadzonych w Kościele jak najbardziej zjednoczyć z Chrystusem. To Chrystus woła do każdego pokolenia: „Duc in altum”, wyjedź z mielizny i nie lękaj się zarzucić ewangeliczne sieci na obszary, które w normalnych kalkulacjach sąjałowe. Ojciec Święty wypowie to w następującym sformułowaniu: „Idźmy naprzód z nadzieją!” (NMI 58).

Zasadniczo treść dokumentu skierowana jest ku przyszłości, bo jest programem wyrastającym z doświadczeń lat poprzednich, szczególnie Wielkiego Jubileuszu. Przeżyciom Wielkiego Jubileuszu 2000 Ojciec Święty poświęca wiele uwagi. Od samego początku swojej posługi Piotrowej myślał o przełomie tysiącleci i do tego przeżycia przygotowywał cały Kościół. „Zdawałem sobie sprawę - pisze Jan Paweł II - że jego [jubileuszu] obchody będą opatrznościowym doświadczeniem, przez które Kościół zostanie wezwany - w trzydzieści pięć lat od zakończenia ekumenicznego Soboru Watykańskiego II — do refleksji nad kształtem swojej odnowy” (NMI 2). To, co dokonało się podczas Jubileuszu, to głębsze i pełniejsze wejście w chrześcijaństwo. Duch wtedy jakby głośniej mówił do Kościołów, a Kościoły uważniej nastawiały uszu (por. Ap 2, 7).

Skoro my wszyscy razem z Ojcem Świętym oczekiwaliśmy Roku Jubileuszowego i przygotowywaliśmy się do jego godnego przeżycia, to przypomnijmy sobie, co pamiętamy z tamtych dni, co w nas pozostało? Logo w kościele parafialnym, przeżycie pielgrzymki do Rzymu lub do któregoś z naszych sanktuariów?

Jubileusz niósł ze sobą przede wszystkim uwielbienie Boga w Chrystusie. Bóg nie poprzestał na stworzeniu świata, ale ciągle - jako Opatrzność — towarzyszy swemu stworzeniu w jego rozwoju. Ten przedział wieków, który odnajduje swój początek we Wcieleniu, daje żyjącym obraz samych siebie i mogą oni porównać swój wizerunek realny z obrazem człowieka doskonałego i świętego, jakim powinien być każdy z nas. Z porównania widać, jak prymitywni jeszcze jesteśmy w stosunku do ideału. Dlatego też w Roku Jubileuszowym został położony silny nacisk na „oczyszczenie”, które dokonywało się przez przeproszenie Pana Boga i ludzi za popełnione winy. Biskupi w swoich diecezjach, tak jak to było u nas w Warszawie, na placu Teatralnym, publicznie wskazywali na czyny niegodne ucznia Chrystusa lub na brak dobrych czynów, choć mogły być podjęte.

Ojciec Święty, przywołując we wspomnianym liście wydarzenia jubileuszu, wymienia ich kilka. Może kiedyś do nich powrócimy, by przypomnieć, że to, co działo się w Kościele powszechnym, miało swoje odbicie u nas, bo to wszystko stanowi wielkie dziedzictwo, bogaty spadek, dorobek, dzięki któremu możemy układać przyszłość. A spojrzeć na przyszłość, to właśnie owo „wyjedź na głębię!”.

Trojako można odnieść się do przyszłości: albo ją niszczyć, to znaczy stawiać takie bariery rozwojowi dobra i hamować rozwój sprawiedliwości tak, że przyszłość zarysowuje się jako potrzeba walki i gwałtu, aby przywrócić ludziom należną godność; albo zachować się biernie - nic nie czynić, bo jakoś to będzie, lecz bierność to przeważnie lenistwo, a więc odmiana zła; albo też domagać się słowem i czynem tego, co słuszne i sprawiedliwe. Postawę upominania się o powszechne dobro przyjmuje Kościół przez nauczanie soborowe, przez katolicką naukę społeczną, a szczególnie w obecnych czasach - przez nauczanie Jana Pawła II - mówi całemu światu o przestrzeganiu prawa miłości i braterstwa między ludźmi. To wyróżnia Kościół od innych władców, z których każdy musi zabiegać najpierw o interes własnego kraju, a czasem tylko własnej partii. Na tym polegają spory partyjne, jakże często gorszące, gdy ludzie powołani do obrony dobra wspólnego, tak potrafią gmatwać sprawy, że z chaosu chcą wydobyć własną korzyść. Czyżby więc Kościół pozostał sam w walce o dobro wszystkich i głosem papieża upominał się o dobro wszystkich? Historia zna buńczuczne wystąpienia Hitlera, groźne oświadczenia Stalina i powtarzających za nimi hasła innych ideologów. Zawsze chodziło o interes grupy - klasy czy rasy, tak jak dziś fałszywym interesem ludzkości pozostaje ideologia używania, konsumpcjonizmu. To, co jest wspólne ideologiom, to odrzucenie zasad niezmiennych.

Na szczęście pojawiają się głosy, także wśród polityków, które wydobywają na światło dzienne racje za dobrem wspólnym. Ideały wspólnej Europy, jakie sformułowali Schuman, De Gasperi i Adenauer - to troska o cały kontynent. Dziś z tych ideałów niewiele pozostało. Na tle tych rozważań trzeba dostrzec jakże inną tonację wypowiedzi prezydenta Busha. Najważniejsze, jak się mówiło, było wystąpienie Busha w Warszawie. Niestety, odbiło się słabym echem, może właśnie dlatego, że w zagadnienia polityki wplatał twierdzenia etyczne i religijne, a wskazując na demokrację i wolność, dostrzegł znaczenie uczuć narodowych.

Chyba warto, by Kościół przypomniał, o czym mówił George W. Bush w Warszawie. On widział obecność Boga w naszej historii i dlatego potrafił trafnie ocenić ruch obywatelski „Solidarność” oraz wizję zagadnień moralnych Jana Pawła II, które upokorzyły komunizm. „Choć nowoczesna Polska dopiero zaczyna wnosić swój wkład do zamożności Europy - wy, przez całe dziesięciolecia współtworzyliście duszę Europy i jej ducha. Waszymi dłużnikami są wszyscy ci, którzy wierzą w potęgę sumienia i kultury”. To są ważne słowa, nie tylko schlebiające Polakom, ale i odkrywające nasze cechy w panoramie światowych zmagań o zasady, kulturę i sumienie. Wcale nie musiał mówić Polakom, że Bóg jest Autorem naszej ludzkiej godności, bo to jest stwierdzenie ważne dla ludzkości. „Sursum corda”, „w górę serca” jest wezwaniem całego chrześcijaństwa. Połączone jednak z figurą Chrystusa sprzed kościoła Świętego Krzyża w Warszawie, ocalałą z pożogi wojennej, nadaje pielęgnowanym przez nas wartościom uznanie.

24 czerwca 2001 r.

Źródło: Józef Kardynał Glemp, Prymas Polski, Ściśle duszpasterskie. Wybór audycji radiowych (2001-2002), Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa 2002.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz