Rada Społeczna Prymasa Glempa

Prymas Polski kard. Józef Glemp powołał Prymasowską Radę Społeczną tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego w 1981 r. Pracowała przez dwie kadencje - do 1990 r. Jej przewodniczącym w pierwszej kadencji był prof. Stanisław Stomma, w drugiej - prof. Władysław Findeisen. Właśnie ukazała się książka Sławomira Siwka "Prymasowska Rada Społeczna ks. kard. Józefa Glempa, Prymasa Polski. Przebieg prac, dokumenty z lat 1981-1990". Zostały w niej zebrane wszystkie dokumenty oficjalnie przyjęte przez Radę, wiele projektów, odtworzony został przebieg prac. I nie tylko - autor znalazł w archiwach wiele informacji o kulisach prac i zaangażowaniu - także politycznym - członków Rady. Obok publikujemy fragment książki, ciekawy dla poznania tamtego czasu w historii (red).

Sprawa jedenastu więźniów politycznych

W 1983 r. niektórzy członkowie Rady - przewodniczący Stanisław Stomma i Andrzej Wielowieyski - byli zaangażowani w sprawę uwolnienia z więzień tzw. jedenastki działaczy KOR i "Solidarności".

Z KOR: Jacek Kuroń, Adam Michnik, Zbigniew Romaszewski, Henryk Wujec.

Z Komisji Krajowej "Solidarności": Andrzej Gwiazda, Seweryn Jaworski, Marian Jurczyk, Karol Modzelewski, Grzegorz Palka, Andrzej Rozpłochowski, Jan Rulewski.

Poufne działania i rozmowy na ten temat z władzami prowadzone były za wiedzą i przy aktywnym udziale Prymasa Polski, sekretarza generalnego Episkopatu abp. Bronisława Dąbrowskiego i ks. Alojzego Orszulika z Sekretariatu Episkopatu.

Ogólnie chodziło o to, aby nie doszło do procesów politycznych i skazania na długoletnie więzienia - co niewątpliwie zaostrzyłoby i tak napiętą sytuację w kraju i wokół Polski.

Uniknąć tego można było, gdyby działacze opozycji zgodzili się wyjechać na 3 do 5 lat z polski, do czego ostatecznie - wobec oporu więźniów - nie doszło. W rezultacie w lipcu 1984 r. umorzono śledztwo wobec działaczy "Solidarności", a proces działaczy KOR na mocy amnestii przerwano.

Nieznane szerzej szczegóły toczących się negocjacji są ciekawe, mówią bowiem wiele o ogólnie skomplikowanej sytuacji, w której toczyły się w tamtym czasie sprawy polskie.

8 grudnia 1983 r. ma miejsce rozmowa abp. Bronisława Dąbrowskiego i ks. Alojzego Orszulika z ministrem spraw wewnętrznych gen. Czesławem Kiszczakiem. W notatce sporządzonej po tej rozmowie przez ks. Orszulika można przeczytać: "Gen. Kiszczak zrelacjonował nastroje władzy w związku z procesami jedenastu, a także uwarunkowania zewnętrzne utrudniające wyeliminowanie procesów. Pozycja obecnej ekipy jest silna, ale jest ona atakowana z lewa i z prawa. Z krytyką nie można się nie liczyć. Trzeba szukać sposobów uniknięcia tych ataków. Istnieją konkretne propozycje wielu ludzi, którzy nie sympatyzują z tym ustrojem, ale reprezentują pogląd, że dla dobra sprawy i bez utraty autorytetu członkowie "jedenastki" mogliby wyjechać za granicę. Są to: Marek Edelman z Łodzi, prof. Kilanowski (nazwisko się liczy), mec. Aniela Sterlingowa, Ewa Dobrowolska - żona Wujca. Reprezentują oni pogląd, by podsądni wyjechali za granicę. Dłuższą rozmowę odbył gen. Kiszczak z nieoficjalną żoną Michnika - Barbarą Szwedowską.

Gen. Kiszczakowi wiadomo także, że Rulewski ma ochotę na wyjazd. Dalej generał powiedział, że może dobrze byłoby skontaktować wyżej wymienione osoby z Prymasowska Rada Społeczną - ze Stanisławem Stommą na czele - aby Rada skierowała apel i do władz, i do uwięzionych. Do władz - aby okazały wspaniałomyślność i zwolniły ich, a do uwięzionych - aby wyjechali na jakiś czas z kraju. Gdyby ta "jedenastka" wyjechała, to mogłaby nastąpić lawina zwolnień skazanych więźniów politycznych. Wielu z nich także mogłoby wyjechać za granicę. Generał gotów jest to przeforsować. Wszystko to nie powoduje utraty twarzy. (...) Zapytaliśmy, czy jest jeszcze aktualna rozmowa w sprawie uniknięcia procesów politycznych z przedstawicielami zespołu, któryśmy zorganizowali, w którego skład wchodzą p. Geremek i p. Mazowiecki, któremu przewodzi prof. Stomma.

Gen. Kiszczak odpowiedział, że jest gotów do rozmów, ponieważ jest przeciwny procesom politycznym i dlatego sztucznie odwleka początek rozpraw przeciw jedenastu. Jeśli prof. Stomma zadzwoni, to można się umówić w proponowanym składzie: prof. Stomma, doc. Chrzanowski, ks. Orszulik. Ks. Orszulik zaznaczył, że jest tylko ojcem duchowym nieformalnego zespołu i że w rozmowie może uczestniczyć jako kierowca...".

Władze zachowały się niejednoznacznie i trudno było oceniać ich intencje. Z jednej strony sygnalizowano wielką wagę, jaką przywiązywano do roli Prymasowskiej Rady, a z drugiej gen. Kiszczak występował tak, jakby nie wiedział, że dzień wcześniej, bo 7 grudnia 1983 r., abp Dąbrowski i ks. Orszulik mieli rozmowę ze współprzewodniczącym Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Kazimierzem Barcikowskim oraz szefem Urzędu do spraw Wyznań Adamem Łopatką.

W czasie tej rozmowy Barcikowski nagle mówi (ze sprawozdania abp. Dąbrowskiego dla Księdza Prymasa):

"Musimy pracować nad dalszym ciągiem stosunków Kościół - państwo, musimy eliminować zadrażnienia. Dalecy jesteśmy od podnoszenia alarmu. Obie strony są skazane na współdziałanie (Kościół i państwo). Eliminujcie z Rady Prymasowskiej ludzi nierozważnych, zacietrzewionych i rozrabiaków...".

Barcikowski nie ujawnił, kogo miał na myśli. Nie rozumiał też, że nie ma wpływu na to, kogo Prymas Polski zaprasza do Rady. W każdym razie widać sprzeczne oceny Rady wśród najwyższych przedstawicieli władz. Wydaje się też, że na tym etapie przeważył pogląd, iż należy zerwać negocjacje. Dowodu na to dostarcza list Stanisława Stommy do Prymasa Polski z 28 grudnia 1983 r. List ten nie był dotąd publikowany:

"Eminencjo,
Najdostojniejszy Księże Prymasie!
W związku z dzisiejszą audiencją czuję się w obowiązku powiadomić, że po powrocie do domu miałem telefon Pana Ministra gen. Kiszczaka, który podał mi do wiadomości, iż zawiesza dalsze rozmowy z nami na temat zwolnienia 11-u osadzonych (KOR oraz "Solidarności").

Jako dowód podał Minister komentarze prasy amerykańskiej oraz opinię Radia "Wolna Europa", które świadczyć mają o braku dyskrecji.

Czy mógłbym w związku z tym prosić Waszą Eminencję jutro o parę chwil rozmowy, dla złożenia wyjaśnień?

Raczy Ksiądz Prymas przyjąć zapewnienia mojej prawdziwej czci.

Stanisław Stomma
28/12 1988 r."

Można zaryzykować ocenę, że gen. Kiszczak szukał pretekstu do przerwania negocjacji. Znalazł pretekst w istocie błahy.

Inwigilacja

W tym liście zawarta jest, chociaż wprost nienapisana, jeszcze jedna informacja.
Prof. Stomma rozmawiał z Księdzem Prymasem w rezydencji przy ul. Miodowej m. in. o "jedenastce". Potem poszedł do domu. Mieszkał obok katedry św. Jana, przy ul. Kanonia. To odległość ok. 500 metrów, 6 min. spaceru. Natychmiast do dotarciu do domu odezwał się telefon od szefa policji politycznej. Pytanie: skąd gen. Kiszczak wiedział, że profesor wyszedł od Prymasa i dotarł do domu? Czy z podsłuchów zainstalowanych w rezydencji bądź mieszkaniu profesora Stommy? Czy za przewodniczącym Rady chodził "ogon"? Wszystkie możliwości były prawdopodobne. W takiej Polsce wówczas żyliśmy... Członkostwo w Prymasowskiej Radzie nie zabezpieczało przed represjami. W stanie wojennym zostało aresztowanych kilku jej członków. Służby gen. Kiszczaka instalowały podsłuchu w rezydencjach biskupów, w Sekretariacie Episkopatu, w bibliotece na Jasnej Górze. Tyle że nie miało to znaczenia - Kościół nie miał nic do ukrycia.

Sławomir Siwek

Za: Sławomir Siwek, Rada Społeczna Prymasa Glempa, w: Niedziela nr 28, 10 lipca 2016 r., s. 28-29.